Znalazłam i byłam szczęśliwa. Grzybów było za mało, żeby zaprawiać w occie, postanowiłam więc wrzucić je na masło. Czyli rydze pur, usmażone bez panierki, na samym maśle i doprawione wyłącznie solą. Rydze pięknie wyglądają w lesie. Natomiast po zerwaniu tracą nieco swój urok, ponieważ w miejscach uszkodzeń i zadrapań robią się brudno-zielone. Ale nic to. Walorów smakowych przez to nie tracą. Rydza to chyba nawet robaczywego bym zjadła :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz